DO MORE OF WHAT MAKES YOU HAPPY!!!/ czytanie




Przejście ze starego do nowego roku minęło mi tym razem jakoś szybko i ledwo zauważalnie. Może to z racji spędzenia tego czasu poza domem i bez codziennej rutyny? W każdym razie nie robiłam w tym roku żadnych postanowień, nie obiecywałam sobie, że będę robić czegoś więcej a czegoś w ogóle, chociaż i taka lista pewnie zawierałaby kilka ładnych pozycji, gdyby tak się nad tym zastanowić.. Myślałam sporo jednak o ubiegłym roku i pod wieloma aspektami był on rokiem trudnym. Po części zabieganym, po części "zmęczonym", ale też zdałam sobie sprawę, że gdzieś po drodze zapomniałam o tym, co sprawia mi radość. O tym, co mnie uszczęśliwia, relaksuje i sprawia, że jestem lepszą osobą. Jestem lepszą mamą, żoną, Agą. Jedną z takich rzeczy jest czytanie. Niezobowiązujące, wciągające, relaksujące. Czas poświęcony na dobrą książkę i potem opowiadanie treści, historii, które mnie poruszają i wciągają, na przykład przy śniadaniu, mężowi. 

 I nie wiedzieć czemu, jakoś kompletnie przestałam to robić. Przez większą część ubiegłego roku mój młodszy syn nie rozpieszczał mnie swoim nocnym snem i chyba gdzieś w międzyczasie, ze zmęczenia, aby przespać jak najdłużej danej nocy, przestałam zaglądać do lektury przed snem. A szkoda, bo to jeden z lepszych sposobów aby spokojnie odpłynąć w objęcia Orfeusza, choćby po kilku przeczytanych stronach. Tak więc teraz, w 2018 roku, wracam na dobre tory! Nie ma jeszcze połowy lutego a ja przeczytałam już dwie książki! I zamierzam czytać przynajmniej jedną miesięcznie!!

Pierwszą w 2018 roku lekturą była "Córka" Eleny Ferrante. Niezbyt obszerna ale bardzo poruszająca opowieść o ... no właśnie, o czym? O macierzyństwie. O byciu mamą i rozterkach z tym związanych. Ale też o poznawaniu siebie. Przez całe życie. Dała mi ta książka sporo do myślenia. Chwilami niepokoiła, chwilami irytowało mnie zachowanie głównej bohaterki ale jedno wiem na pewno, zachęciła mnie do przeczytania innych powieści tej autorki. Bardzo chwalonej zresztą. A Wy czytaliście coś Ferrante?



Drugą lekturą, przeczytaną już po powrocie z Polski była "Dziewczyna z Brooklynu" Guillaume Musso.  To już zupełnie inny kaliber. Czytadłowy. Taki do pochłonięcia niemalże na raz, wciągający i raczej zachęcający aby przewracać kartki :) Myślę, że takie książki też warto czytać. Dla relaksu, oderwania od dnia codziennego, dla odmiany. Ale czy zostaną takie historie w głowie na długo? Nie jestem przekonana... 

A jaka będzie kolejna lektura? Chyba TA :) W sam raz do pochłonięcia na lotnisku, podczas długiego czekania na lot. A lot już za tydzień i tym razem lecę sama

Dobrego czytelniczo roku Wam życzę :)

Komentarze

Popularne posty